Paczuszki :)

Hej  :)


Dziś wpadłam do was tak na szybko. Mam masę roboty na uczelni. Dużo się ostatnio działo, ale o tym innym razem :P

W moje ręce wpadły ostatnio dwie paczuszki. Nie przedłużając, oto one:

Paczka nr 1:


Po otwarciu:



A oto, co dostałam do testowania:






Olejek otrzymałam dzięki współpracy z firmą: http://www.femi.pl/femi/ Zapraszam was do zapoznania się z innymi produktami z ich oferty :)




Druga paczuszka:



Otrzymałam kolejny naszyjnik dzięki współpracy z eFoxCity:





I to tyle :) Znacie te firmy? Jak wam się podobają rzeczy, które otrzymałam?

Ja lecę zrobić obiadek dla mojej rodzinki, potem poprzeglądam wasze blogi i....wracam do nauki :P

A!! Do świąt zostało już uwaga, uwaga: 56 dni :D

Trzymajcie się i do następnego :***

Zakupy :D

Hej  :)

W natłoku zajęć nie miałam ostatnio czasu na zakupy... Wczoraj jednak udało mi się w końcu wyrwać do sklepu :) Nie ma tego dużo, ale zawsze coś  :)

Nie przedłużając, oto moje zdobycze:

W SH ostatnio nie było nic ciekawego.... Kupiłam zaledwie kilka rzeczy...




Kopertówka była za 3 zł. Miała jeszcze zafoliowany pasek, ochronkę na zamku- czyli krótko mówiąc- nówka  :)



Następnie biżuteria :)

Te wszystkie naszyjniki były mocno ze sobą splątane, potem okazało się, że dwa z nich są porozrywane....ale to oczywiście dla mnie żaden problem  :)
Zapłaciłam za nie około 5 zł.






I już ostatnia rzecz z SH, którą kupiłam dużo wcześniej, to łapacz snów :)



Kosztował całe 2 zł :) Bardzo mi się podoba. Ja strasznie lubię tego typu rzeczy :D

Teraz malutkie zakupy poczynione w Rossmannie :


2 suche szampony z Timotei. Koszt jednego to około 10 zł.


Za te produkty zapłaciłam po 2.90 za sztukę  :)

I już na koniec weszłam do sklepu tupu "wszystko za..." Kupiłam tam pilnik szklany za 2 zł, saszetkę zapachową za 2 zł i foremki.


 Duo do rąk kupiłam w Netto, ale o tym zaraz...



Papilotki do babeczek były po 1 zł :) W każdym opakowaniu znajduje się 20 foremek.


Parafinowa kuracja Marion- bardzo ją lubię  :) Była na promocji w Netto. Kosz- 1.20

 

 
I to już wszystko :) Nie ma tego dużo, ale tak jak wspominałam- czasu mało...a i w sumie nic ciekawego mi w oko nie wpadło. A jak tam u was? Natrafiłyście na jakieś perełki, albo promocje w sklepach?


Trzymajcie się i do następnego :***

Paczuszka :)

Hej  :)

Dziś mamy kolejny, piękny dzień :) Szczerze mówiąc po wczorajszej ulewie myślałam, że przyszła do nas taka jesień....za którą ja nie przepadam- delikatnie mówiąc.... A dziś proszę- cudowna pogoda, słonko świeci, wieje delikatny wietrzyk i do tego jest całkiem ciepło :) 

Dobry humor udzielił się wszystkim, więc na uczelni dziś był luzik. Skorzystałam z tego i poszłam na małe zakupki- ale o tym jutro :) 

Ostatnio odwiedził mnie listonosz i przyniósł małą paczuszkę:



Po otwarciu koperty, zobaczyłam owinięty w folię bąbelkową kartonik:



W kartoniku był olejek z avocado:






Olejek ten otrzymałam dzięki współpracy z firmą http://www.forever-young.pl/ Zapraszam was na ich stronę. Znajduje się tam wiele ciekawych produktów, którym warto się przyjrzeć :D 



Tymczasem ja się zabieram za testowanie.
Muszę także nadrobić zaległości na waszych blogach :P

I jeszcze na koniec : 63- tyle dni zostało do świąt :D 

Trzymajcie się i do następnego :***

NOTD- czyli moje pazurki...bo dawno nie było :P

Hej :)


Co słychać? Ja dziś zajęcia zaczynam późno, więc wykorzystałam ten czas i rano postanowiłam coś z pazurkami zrobić :) 

Wiem, że ten motyw już kilka razy pokazywał się tu u mnie na blogu, no i że mamy już jesień, ale miałam ochotę na kwiatki na pazurkach....więc oto i one:


Nie wiem jak u was, ale u mnie pogoda jest bajeczna. Jest pięknie, całkiem ciepło, wszędzie kolorowe liście :)



A teraz może pokaże wam lakiery, które zostały wykorzystane do tego zdobienia:



I po kolei:


Od lewej: Virtual nr(?), Rimmel 530 , Suhada nr(?)

I kolejna porcja lakierów: 


Od lewej: L'ambre, GR Jolly Jewels 103, Wibo duo nr 02

Całość pokryłam jeszcze bezbarwnym lakierem i to tyle :)


Ok, no to ja się powoli zbieram na zajęcia....

Do świąt zostało już tylko 69 dni!!! :) 
Trzymajcie się i do następnego :***

Nowinki ze skrzynki :)

Hej  :)

Jak tam wam weekend mija? U mnie dość pracowicie, właśnie skończyłam przygotowywać materiał na poniedziałkowe zajęcia. Na uczelni mamy taki młyn....na każdych zajęciach jakieś projekty, do tego praktyki śródroczne i pisanie pracy. Jutro jedziemy oglądać kolejne auto- to już trzecie i kolejny raz jest koloru niebieskiego :P Mówią, że do trzech razy sztuka? Oby :) 

Pewnie zauważyliście, że w sklepach pojawiły się już świąteczne rzeczy? Znacie mnie już troszkę i wiecie jaki mam stosunek do świąt (UWIELBIAM JE), ale nawet jak dla mnie to lekka przesada.... 
Choć ma to też swoje plusy, bo.... Kupiłam sobie ostatnio najlepsze czekoladki ever!!!! 



Mówcie co chcecie, ale ja do nich mam sentyment :P Wiem, że nie każdy je lubi. Dla mnie to jeden ze smaków znanych mi z dzieciństwa :D 

Przejdźmy do rzeczy....Dziś chciałam wam pokazać, co ostatnio przyniósł mi listonosz.

Dotarły do mnie dwie przesyłki, obie z tej samej firmy :) A mowa oczywiście o JM Spa & Wellness 








Zacznijmy może od kartonika :) Oto, co było w środku: 




Powiem szczerze, że ta 2 przesyłka była niespodziewana..ale to miły gest. Już wam pokazuję, co było w kopercie:





A wy dostałyście coś ciekawego ? 

Do świąt zostało 73 dni :D 
Teraz muszę nadrobić zaległości na waszych blogach.

Trzymajcie się i do następnego :***


Co my tu mamy....?

Hej :)

Co u was słychać? Jak w szkole/ na uczelni? Ja niedawno wróciłam z jesiennego spacerku i mam dla was recenzję kilku produktów :)

Już jakiś czas temu chciałam wstawić tego posta, ale wcześniejsze problemy z siecią i remont jakoś mi to uniemożliwiły... 

Paczka jaka do mnie dotarła prezentowała się tak:



Paczka jest kontynuacją współpracy z JM Spa & Wellness 





No, to zaczynajmy :)


Szampon Ziaja:


Opakowanie:

Duża butla, w której mieści się aż 400 ml szamponu. Z tyłu znajdują się wszystkie potrzebne informacje. Otwieranie i zamykanie nie sprawia problemu- nie musimy obawiać się o swoje paznokcie.


Konsystencja i zapach:

Myślałam, że z zapachem będzie gorzej...ale jest całkiem znośny :) Pachnie delikatnie, a po wysuszeniu i tak go nie czuć. Jeśli chodzi o konsystencję- jak dla mnie ok. Szampon je jest tak bardzo rzadki, nie ucieka nam przez palce. Jest bezbarwny. 


Moja opinia:

Po pierwszym myciu nie byłam do niego przekonana. Włosy były troszkę sztywne, ale po wysuszeniu wszystko wróciło do normy. Szampon dobrze się pieni. Faktycznie nie obciąża włosów. Sprawia, że na drugi dzień wyglądają na świeże, dobrze się układają. Nie miałam po nim problemów z rozczesywaniem.Z łupieżem nie mam problemów, więc nie wiem czy pod tym kątem działa. Większej objętości też nie zauważyłam. Produkt jest bardzo wydajny, więc myślę, że za tak niską cenę wato go wypróbować. 

Cena- 6,60 
Znajdziecie go TU 


Kolejny produkt, to peeling Marion :



Opakowanie:

Mała i poręczna buteleczka. Z tyłu znajdują się wszystkie informacje, Zamknięcie całkiem solidne.



Zapach i konsystencja:

Zapach ma cudowny! Uwielbiam go. Pachnie ślicznie, delikatnie. W sumie jak dla mnie pachnie nie tylko kokosem, ale i migdałami. Tak czy inaczej zapach ma obłędny :)




Moja opinia:

Żel peelingujący jest świetny. Bardzo go polubiłam. Nie zdziera tak mocno naskórka, ale i tak skóra po jego użyciu jest gładka i przyjemna w dotyku. Drobinki są różnej wielkości, co widać na zdjęciu wyżej. Skóra nie jest podrażniona, ani wysuszona. Zapach jest ogromnym plusem tego produktu. Po jego użyciu aromat unosi się w całej łazience, a i na ciele pozostaje przez jakiś czas. Ja ten produkt bardzo polubiłam i szczerze polecam. Akurat tego wariantu zapachowego w stacjonarnych sklepach nie widziałam, ale jeśli jesteście nim zainteresowane- zapraszam TU  
Koszt- 6.40 

Teraz może kilka słów o kremie Ziaja :


                                   

Opakowanie:

Ten nieduży słoiczek początkowo znajdował się w kartoniku owiniętym folią. Dodatkowo krem zabezpieczony jest jeszcze sreberkiem. Zarówno na kartonie, jak i na opakowaniu znajdziemy wszystkie informacje o tym produkcie. W środku znajduje się 50 ml produktu.

                                  

Zapach i konsystencja:

Krem ma bardzo delikatny i przyjemny zapach. Po nałożeniu na skórę szybko jednak znika. Nie jest zbity, ani za rzadki. Łatwo się rozprowadza, dobrze wchłania.




Moja opinia:

Ja z naczynkami problemów nie mam, ale krem dobrze sobie radzi z różnego rodzaju zaczerwienieniami. Skóra jest po nim miękka i lekko napięta. Bardzo dobrze nawilża, likwiduje suche skórki. Szybko się wchłania. Nie jest lepki, nie nabłyszcza skóry. Nadaje się także pod makijaż. Jest bardzo wydajny, bo już niewielka ilość wystarczy na pokrycie całej twarzy.



Krem znajdziecie TUTAJ, a kosztuje 10.90


Krem do rąk Green Pharmacy :



Opakowanie:

Miękka, poręczna tubka. Opakowanie skromne, na odwrocie znajdują się wszelkie, potrzebne informacje.



Zapach i konsystencja:

Zapach całkiem przyjemny, delikatny. Jeśli chodzi o konsystencję- to krem jest raczej rzadki.

Moja opinia:

Szału nie ma...Już teraz ten krem jest dla mnie za słaby....Ja na ten okres potrzebuję mocne nawilżenie. Nie pozostawia tłustego filmu i szybko się wchłania- to plus. Raczej przeznaczony dla osób, które nie mają problemów z suchą skórą. 

Cena: 5.60
Dostępny TU 
Ok, teraz kilka słów o maseczkach:)

Dwie przetestowałam ja, a dwie moja mama.

Ja wypróbowałam maskę anty-stres i maskę oczyszczającą.
I jedną i drugą maseczkę trzeba zmyć po około 15 minutach letnią wodą. 

Ta maseczka miała odprężyć, zrelaksować i złagodzić...no wiecie- szału nie było :P U mnie chyba nie zadziałała... Efektów nie zauważyłam, no może poza nawilżeniem. 

                                               

Maseczka oczyszczająca o wiele bardziej przypadła mi do gustu. Rzeczywiście oczyściła cerę. Do tego sprawiła, że twarz była matowa przez długi czas. 

Obie maseczki pachniały bardzo ładnie. Przyjemnie się je nakładało. Nie podrażniły skóry, nie wysuszyły. Cera nie była po nich też nieprzyjemnie napięta. 

Maska anty-stres:

Maska oczyszczająca:


                                               

Mimo, że pojemność saszetek nie jest duża, to spokojnie wystarczy na pokrycie twarzy i szyi grubą warstwą produktu.

U mnie zdecydowanie lepiej sprawdziła się właśnie maseczka oczyszczająca i ją szczerze polecam. Ta druga mnie nie zachwyciła, ale może dla kogoś innego okaże się strzałem w dziesiątkę  :)
Kosztują 2.10 i możne znaleźć je TU i TU  


Maseczki, które testowała moja mama:

Maseczka regenerująco- ujędrniająca:



 Maseczka miała bardzo ładny zapach, który utrzymywała się na skórze przez jakiś czas. Produkt po około 15 trzeba było usunąć wacikiem. Twarz była gładka, elastyczna, przyjemna w dotyku. Maseczka świetnie nawilżyła skórę. 




Maseczka błyskawicznie liftingująca: 


Mojej mamie ta maseczka jeszcze bardziej przypadła do gustu niż poprzednia. Zapach obłędny- świeży i owocowy. Skóra już po usunięciu nadmiaru maseczki była wyraźnie odżywiona, odmłodzona- "pełna energii", wyglądała też na bardziej napiętą- w dobrym sensie- oraz elastyczną. 


Maseczki, które testowała moja mama macie tu : KLIK, KLIK 
Cena: 2,10


Teraz czas..na cudeńko, które podbiło moje serce:

Termoaktywny duet dla dłoni




Ja z dłońmi mam pewien problem w czasie jesienno/zimowym. Mimo używania mnóstwa różnych kremów od czasu do czasu muszę sięgać po tego typu ratunek...bo moje ręce mają tendencję do przesuszenia...

To duo powala zapachem! Pachnie ŚWIĘTAMI!! A wiecie, że ja święta uwielbiam  :) Cudowny zapach cynamonu, migdałów....

Peeling starczył na 2 razy. Użyłam go ja i przy okazji załapał się mój brat.
Przyjemnie rozgrzewa, złuszcza naskórek, a dłonie stają się miękkie, gładkie. 




Kremowe serum starczyło mi na kilka razy. Pachnie cudownie, szybko się wchłania. Dłonie są nawilżone. Dłonie nie są po tym produkcie lepkie, tłustego filmu także nie ma. Zapach utrzymuję się dość długo- dla mnie to plus :) 


Duet kosztuje 3,50. KLIK 


Żel Ziajka do mycia ciała i włosów 



Żel dobrze się pieni. Jest bardzo łagodny pod względem zapachu i działania. Nie szczypie w oczy, włosy łatwo się po nim rozczesują. Skóra nie jest po nim wysuszona, ani podrażniona. Nie ma w nim barwników, mydła i SLES. 

Pełnowymiarowe opakowanie kosztuje 7.40 KLIK 




O mydełku już mówiłam wcześniej, więc odsyłam was do recenzji KLIK 



Ok, to już koniec :) 
A wy używałyście tych produktów? Jakie jest wasze zdanie na ich temat? 

Zapraszam was na ich stronę na FB, często można dorwać tam świetne promocje  :D

Na koniec tylko dodam, że do świąt zostało już tylko 76 dni :)

Trzymajcie się i do następnego :***