Ostatnio zdobyte :)

Czy wy też czujecie zbliżającą się jesień?? Dziś mimo słonecznej pogody, na zewnątrz wcalene nie jest już tak ciepło, a o nocach już nie wspomnę...  Do tego te spadające z drzew liście. Nie przepadam za jesienią. Znoszę ją jedynie jak jest sucha i kolorowa :D 


Dziś tylko na chwilkę wpadłam. Chcę pokazać co ostatnio upolowałam. Zakupy- standard :)

Czyli w rolach głównych lakiery i biżuteria :)

Lakiery po 2.90 i Miss Selene po 2.50


A teraz biżuteria :)

Te rzeczy, które tu widzicie kosztowały około 5 zł za sztukę :) No i jak tu nie brać ??




Ten łańcuszek kupiłam w Sh i kosztował 20 gr :P

Hmmm, nie wiem czy go nie przerobię jakoś...spodobaly mi się literki- no w każdym razie oto on:



I na koniec nausznice :) 

Co o nich sadzicie, podoba wam się takie coś?


W tajemnicy zdradzę, że robiłam przegląd biżu....i niektóre rzeczy mam podwójne, a nawet potrójne :)

I tak się zastanawiam... może by jakieś rozdanko zorganizować w niedługim czasie  ?:P

A dziś to już na tyle, buziaki :**

Bransoleki + pazurki :)

Pogoda z rana była piękna, słonko grzało, ptaszki spiewały. Na niebie ani jednej chmurki, letni wietrzyk... po prostu cudownie. Nooo, a teraz leje, grzmi, co chwilę się błyska. Masakryczna burza. 


Przejdzmy do przyjemniejszych spraw :D Dziś taka notka na szybko :P

Dostałam od znajomej bransoletki. Sama je robi. Uważam, że są śliczne. I jedna i druga bardzo mi się spodobały, więc koleżanka mi je podarowała :) 

A oto one:

Sowa




Piórko


I na koniec razem :)



Jak wam się podobają? 


A teraz czas na pazurki. W sumie to nic specjalnego, ale zawsze coś :) 

Na jednym pazurku lekkie ombre, a pozostałe pomalowane na koralowo/ malinowy kolor :)

W słońcu:



I w cieniu :






Ok, to tyle na dziś :) Trzymajcie się i do następnego :*

Dostałam, przetestowałam, zrecenzowałam :D

Dzisiejszy post poświęcam znanemu już przez większość z was kremikowi SUDOMAX. Krem na rynku pojawił się stosunkowo niedawno.


To krem hipoalergiczny oraz antybakteryjny. Nie zawiera parabenów, sztucznych kompozycji zapachowych ani alkoholu  benzylowego.

Jakie są moje odczucia?

O tym jak działa ten krem miałam okazję przekonać się bardzo szybko... Tak- ja i moje złote ręcę :P Oparzyłam się prostownicą....pierwszy raz w życiu, ale wiadomo- zawsze musi być ten pierwszy raz.
Wiecie, nie była to jakaś koszmarna rana, ale tak czy inaczej posmarowałam ją kremem. Po pieczeniu- ani śladu.



Krem jest biały, bardzo gęsty i tłusty. Ma delikatny zapach, ładnie się wchłania, nie wysuszył mi skóry, ukoił ból. Ranka wygoiła się w oka mgnieniu :)

Kilka dni po tym zdarzeniu SUDOMAX znowu ratował mi zycie...a raczej nogi :P Czy wiecie, że szmaciane buty mogą obcierać?! Ubrałam lekkie, szmaciane butki i ruszyłam w miasto (ciuchy też miałam na sobie, żeby nie było, ze jakiś zboczeniec jestem i tylko w butach po mieście paraduję). Myślałam, że do domu nie dojdę. Buty strasznie mnie obtarły...mało brakowało, a wracałabym na boso :P Posmarowałam obtarcia kremem. Po kilku dniach (2-3- nie pamiętem dokładnie) wszystko się ładnie wygoiło. Używam jednej  próbki, którą naszę w kosmetyczce- krem jest mega wydajny. Resztę próbek rozdałam znajomym, którzy kremem są zachwyceni, zwłaszcza ci, którzy mają dzieci.

Póki co ja kremem jestem oczarowana i mam nadzieję, że tak zostanie. Jeśli chcecie się czegoś wiecej dowiedzieć o tym produkcie zapraszam TU

A dziś to na tyle, do następnego :) Paaaa :)

Pierwsze wrażenia po użyciu BIO maseczki :)

Wypróbowłam maseczkę do skóry głowy. Producent obiecuje głębokie oczyszczeie skóry, regenerację i odżywienie cebulek włosowych oraz narmalizację pracy gruczołów łojotokowych, co oczywiście ma zmniejszyć przetłuszczanie się włosów. 


Tubka nie jest duża, kosztuje tak jak już wspominałam około 20 zł. Sam produkt jest dość gęsty, praktycznie pozbawiony zapachu i prezentuje się tak:


Nakładnie produktu na głowę idzie dość szybko i łatwo, ale jeśli mogę coś doradzić- wyciskając maseczkę z tubki róbcie to np nad wanną. W trakcie wyciskanie z opakowania- mimo, że maseczka jest gęsta może wypłynąć woda. 

Moja głowa w trakcie nakładania prezentowała się tak:

Kosmita :P Wybaczcie słabą fotę, ale robiłam ją rano. A za oknem niestety pogoda nie dopisywała, lało, było ciemno i trochę musiałam pokombinować, żeby chociaż coś było widać na zdjęciu :)

Wracając do maseczki- nakładamy ją na wilgotne włosy. Maska dość szybko zasycha, nic nam nie spływa. Ja siedziałam w niej około 30 minut. Po tym czasie umyłam głowę...i maska zaskoczyła mnie baaardzo pozytywnie. Już na samym początku- czyli podczas zmywania maski. Zmywanie nie sprawia problemu. Myjąc włosy miałam wrażanie jakbym używała zupełnie innego szmponu. Używałam oczywiście tego co zawsze, ale pierwszy raz poczułam taką mega czystość i świeżość. Nie mam pojecia jak to inaczej wytłumaczyć :P Po wysuszeniu włosy były sprężyste, lśniące. 

Ja jestm posiadaczką grzywki. Wiadomo- człowiek momo woli dotyka swoje włosy, odgarnia je, poprawia oraz poci się. To wpływa niestety niekorzystnie na naszą czuprynę. Dziś po całym dniu pełnym wrażeń, dniu, który był niesamowice duszny, gorący mogę stwierdzić, że moje włosy wyglądają świetnie- jak świeżo umyte.

Podsumowując- jak na pierwszy raz jestem zadowolona :) Włosy nadal wyglądają bez zarzutów, są czyste, świeże i błyszczące. Nie są oklapnięte, a wręcz przeciwnie. Produkt nie podrażnił mojej skóry, nie wysuszył jej. Zobaczymy jak będzie dalej się sprawował :) Ja jak narazie jestem na TAK dla tego produktu :)



P.S.
Wielkie pozdrowienia dla mojego kochanego ROZMARZONEGO nerwusa  :) Dziękuję Ci bardzo- za wszystko!!!!!! :D :*


Ok , to tyle na dziś  :) 

Moje mini zakupy :)

W otatnich dniach miałam sporo na głowie, dlatego mnie nie było. Ale już jestem i chcę wam pokazać co mi się udało ostanio kupić. 


Jak już wiecie mam obsesję na punkcie włosów....dlatego nikogo nie powinny dziwić dwa kolejne produkty. 


Ta maska do skóry głowy już od dana za mną chodziła, ale jakoś tak nigdy nie trafiła do mojego koszyka. I kiedy ostatnio chodziłam tak po sklepie moim oczom ukazał się piękny napis: PROMOCJA, a pod nim własnie ten produkt. Normalnie maseczka kosztuje około 20 zł. I zamiast płacić za jedno opakowanie 20 zł. ja za 2 zapłaciłam dyszkę  :) No i jak tu nie brać ? Co do samej maseczki- to jeszcze nie wiem jak to działa...i czy w ogóle działa. Jutro sobie to przetesuję i zobaczymy :) 

Jeśli chodzi o drugi produkt- to suchy szampon z Oriflame. Dostałam od znajomej. 


Bardzo ma przyjemny zapach. Nie jest duszący, a z  tego co wiem drogi też nie jest. Ja włosy myję codziennie, ale mam grywkę i ostatnio przy tych upałach produkt był mi bardzo pomocny :) Włosy faktycznie wyglądały na świeże, uniesione. Nie straciły blasku i naprawdę bardzo ładnie pachniały. 

A teraz może przejdzmy do zakupów ciuchowych :) Przechodziłam obok sh i..tadammmm :)

Oto moje zakupy:




Za te 3 rzeczy zapłaciłam aż 3 złote :) Ta ostatnia była całkiem nowa, miała jeszcze metki i cenę. Chciałam jeszcze pokazać moje łupy biżuteryjne, ale dziś chyba sobie daruję. Od rana u mnie leje, jest ciemno, buro...a zdjęcia nie wychodzą tak jak bym chciała. Dlatego z biżu się wstrzymam :P To teraz się z wami żegnam i do następnego :)

Miłego dnia!! :) 

Zalaminowałam włosy :P

Mam obsesję na punkcie włosów i paznokci :) Tak, przyznaję się. Uwielbiam kosmetyki, ale jeśli pojawia się coś nowego związanego z włosami (i bezpiecznego oczywiście) chcę to wypróbować. Tak było z olejowaniem włosów i z laminowaniem. Właśnie- jako, że z rezultatów olejowania byłam bardzo zadowolona postanowiłam dziś wypróbować laminowanie. I wiecie co? Sama nie spodziewałam się takich efektów. Jestem zachwycona, ale może od początku. 


O  co w tym chodzi:

Na samym początku myjemy włosy. A na nie nakładamy tak wykonaną miksturę : do miseczki wsypujemy łyżkę żelatyny i dokładnie rozpuszczamy z 3-4 łyżkach wody. Trzeba to zrobić na prawdę dokładnie, tak, by żelatyna całkowicie się rozpućiła, by nie zostały grudki. Do tego dodajemy łyżkę odżywki i jeszcze raz dokładnie wszystko mieszamy. Tak przygotowaną miksturę nakładamy na mokre włosy. Na to zakładamy czepek/woreczek. Na wierzch nakładamy jeszcze ręcznik i tak siedzimy sobie 45 minut :) Po tym czasie spłukujemy wszystko dokładnie i cieszymy się efektami :D


Moje odczucia:

Szczerze mówiąc bałam się, że włosy mi się poplączą, dlatego kiedy nałożyłam połowę tej maseczki rozczesałam lekko włosy i nałożyłam drugą część. Wiem, że żelatyna nie ma zbyt przyjemnego zapachu, ale uwierzcie mi- nie czuć tego po spłukaniu. Jeśli chodzi o włosy?! Ja jestem mega zadowolona. Włosy są odżywione, bardzo błyszczące, nie są przyklapnięte. Są sypkie, miłe w dotyku. Nie plączą się i nie puszą. Włosy są gładkie, miękkie i wyglądają na zdrowsze i silniejsze :) Jeszcze nie raz powtórzę ten zabieg :) I zachęcam do wypróbowania tej metody :)

A i tak na koniec jeszcze moje pazurki:


Jutro pokażę moje łupy z wczorajszych łowów, bo teraz się suszą :D 
Także do jutra i miłego dnia, pa pa  :*


Karmimy psiaki :)

Wspierajmy akcję karmimy psiaki :) Sprawa jest banalnie prosta- wchodzimy na stronę- www.karmimypsiaki.pl wpisujemy maila, co jakiś czas dostaniemy prośbę o odebranie poczty, by jeszcze bardziej wspomóc czworonogi. To nic nas nie kosztuje, musimy poświęcić tylko minutkę czasu, a dzięki temu pomożemy psiakom. Także klikajmy i pomagajmy :)


Tak zwany- projekt denko

Robiąc porządek (no powiedzmy :P ) znalazłam kilka kosmetyków, które czas najwyższy zużyć. W większości to produkty do twarzy, które starczą jeszcze na dwa, no może trzy razy, a teraz tylko stoją i zajmują mi miejsce :P Poza tym czas kupić coś nowego, więc....same rozumiecie :P 


A oto czego muszę się pozbyć:



 Tak jak na zdjęciu widać- to już na prawdę resztki. Został mi tonik, żel, dwa peelingi- do tego z garniera jak widać ostro się dobrałam :P I oczywiście resztka mydełka siarkowego. Ten ostatni produkt polecam szczególnie osobom z problemami skórnymi typu trądzik lub jeśli  mamy tłustą skórę. Mnie bardzo pomogło. Jest bardzo wydajne, tym bardziej, że ja bojąc się wysuszenia stosowałam co 2-3 dni. Tak czy inaczej z samego produktu jestem bardzo zadowolona.

Kolejne produkty to:


Żel antybarkteryjny z drogierii natura jak dla mnie jest trochę za bardzo wodnisty, chyba jednak wolę Carex i to nie tylko ze względu na konsystencję, ale także wygodne opakowanie. Kolejne rzeczy widoczne na zdjęciu to zmywacz do paznokci, 2 kremy do rąk- oba o cudnym zapachu. No i na sam koniec peeling do stóp z biedrony :P 

Nie ma tego dużo, bo staram się na bieżąco zużywać kosmetyki, te jednak umknęły moim czujnym oczom. 

W niedługim czasie może zrobię o tych produktach recenzję. A tak na koniec jeszcze moje pazurki- w sumie już do zmycia, ale...



Nic specjalnego, bo mało czasu miałam. Na dniach pojawi się na pewno coś nowego związanego z pazurkami. Ok, teraz już zmykam, więc miłego i do następnego :D :*