Kolejny haul?

Hej :) 


Tak, tak...dziś kolejny haul zakupowy. Na swoją obronę dodam, że ostrzegałam, iż tego typu posty będą się często pojawiały :P Spokojnie. Postaram się nie przesadzić z długością tego wpisu. 

Zacznę od Home&You. Ja zazwyczaj robię tam zakupy, kiedy jest jakaś fajna promocja. I tak oto moja kolekcja powiększyła się o kolejne perełki. Promocja- druga rzecz za 5 zł.



Nie mogłam poprzestać na jednym zestawie....więc kolejne podejście do tej samej promocji. 
Niestety sporo rzeczy było już niedostępnych. Bardzo chciałam kupić pościel...musiałam się zadowolić kubeczkami. 


Z promocji w Rossmannie również skorzystałam. Miałam okazję zrobić zakupy nieco wcześniej. I oto moje zdobycze:


Nie ma tego dużo...bo w zasadzie praktycznie wszystko mam. Chciałam wypróbować tusze, których jeszcze nie miałam okazji używać. 
  


I tutaj również miałam drugie podeście do tej promki :P Jak widać postawiłam na markę Lovely i Wibo.
 


Bez produktów do ust nie mogło się obyć... a przy okazji dokupiłam płyny do soczewek, żele do kąpieli oraz szczotkę TT.
 



Uzupełniłam także zapasy moich ulubionych produktów z Bath&Body. Kupiłam sobie 4 żele za 40 zł wraz z etui. 


Ok...na tym chyba zakończę :P 
A wy skorzystałyście może z ostatnich promocji? 

Na dziś to tyle.
Trzymajcie się i do następnego :*** 

Coś dobrego :)

Hej :D 

Dziś przychodzę do was z recenzją pysznej i zdrowej przekąski. Chętnie szukam alternatywnych opcji :) I tu z pomocą przychodzi firma Gacjana

Tym razem miałam okazję wypróbować chałwę w słoiczku, chałwę w postaci batoników i znany mi już klasyk- chałwę w kawałkach. 


Chałwa w słoiczku prezentuje się bardzo przyjemnie. Po otwarciu słoiczka- wydobył się przyjemny, słodki zapach. Chałwa lniana jest pokrojona na małe kwadraciki. Etykieta jest estetyczna. W środku  znajduje się 120 g.




Chałwa jest krucha, rozpływa się w ustach. Smak jest wyraźny. Połączenie orzeszków z żurawiną jest rewelacyjnie. Muszę przyznać, że kosteczki bardzo mi posmakowały. Smak jest zrównoważony. Jest to bardzo fajna przekąska. Mojej rodzince również przypadła do gustu. 


Ten rodzaj chałwy lnianej miałam ju okazję wypróbować wcześniej. Bardzo mi smakuje. Żurawinowe kawałki dosłownie znikały z pojemniczka. Lekko kwaśny smak z pewnością niejednemu przypadnie do gustu.Opakowanie przyciąga wzrok. W środku znajduje się 100g.


Na koniec zostawiłam batoniki. Ja miałam dwa smaki- cytrynowy i cynamonowy. Chałwa jest zbita, ale mimo- rozpływa się w ustach. Batony są wegańskie i bez glutenu. Szata graficzna prosta, przyjemna dla oka.


Batony są bardzo smaczne. Lekko słodkie, kruche. Smak jest wyrazisty. Taka forma chałwy bardzo mi odpowiada. Mogę je ze sobą wszędzie zabrać. Muszę przyznać, że chałwa cytrynowa jest pyszna. W batonikach można wyczuć lekką nutkę słonecznika, orzeszki i żurawinę. Do tego w zależności od smaku- cynamon i cytrynkę.


Chałwa w słoiczku i batoniki są dla mnie nowością. To świetna i bardzo smaczna opcja. Przypadło mi do gustu takie połączenia smakowe. Chałwa lniana oczywiście różni się od znanej nam chałwy sezamowej. Jest dużo zdrowsza, naturalna, bez glutenu i wegańska.


Co sądzicie o takiej alternatywie? 
Znacie produkty firmy Gacjana?

http://www.gacjana.pl/


Na dziś to tyle.
Trzymajcie się i do następnego :*** 

W nieco innym klimacie...

Hej  :) 


Dziś przychodzę do was z książką, która z pewnością nie jednemu złamała serce...a innym wycisnęła łzy. Dziś na bloga zawitały nieco inne klimaty...

Książkę kupiłam z ciekawości przy okazji kiermaszu. Jest ładnie wydana. Z tyłu znajduje się opis, który mnie zaintrygował. Nie przedłużając...zaczynajmy.


"Emma i ja" to historia małej dziewczynki, jej siostry oraz matki, która źle ulokowała swoje uczucia. Świat ośmioletniej Carrie Parker legł w gruzach po śmierci ukochanego taty. Drugi mąż matki dziewczynek zmienił ich poukładany świat w piekło. 

Łzy, przemoc fizyczna i psychiczna, głód i poniżanie na dobre zagościły w ich domu. Carrie za wszelką cenę broni siostrzyczkę- Emmę. Richard (ojczym) jest coraz bardziej brutalny i bezwzględny w swoich działaniach. Nie cofa się przed niczym. Libby- dawniej kochająca żona i dobra matka- przy Richardzie stała się workiem treningowym. Nie ma siły na jakąkolwiek zmianę...

Światełkiem w tunelu staje się przeprowadzka i nowa praca Richarda. Jednak Carrie szybko przekonuje się...że to tylko złudzenie. Tym razem dziewczynka nie jest z sama. U jej boku w końcu pojawiają się przyjaciele. 




W książce opisany jest dramat rodziny...dramat małej dziewczynki...która zostaje pozbawiona dzieciństwa. I zdaje się...że nikt nie widzi...lub po prostu nie chce widzieć ich krzywdy. 

Temat jest ciężki. Książka nie jest dla każdego. Jednak uważam, że warto ją przeczytać. Autorka świetnie buduje napięcie i zaskakuje swoich czytelników. Ostatnie strony przynoszą niespodziewany zwrot akcji. 

 
Znacie twórczość Elizabeth Flock? 
Co sądzicie o tego typu książkach? 

Na dziś to tyle. 
Trzymajcie się i do następnego :***

Róż i już :)

Hej :)

Dziś przychodzę do was z szybkim postem pazurkowym. Jako, że pogoda wciąż dopisuje ja zdecydowałam się na pazurki jeszcze w klimacie letnim.  




Jako lakier bazowy wybrałam NeoNail Thermo Color Nnr 6632-1, natomiast do zdobień lakier bezbarwny NeoNail Aquarelle oraz Mollon Pro nr 125 i 113. 


Całość bardzo mi się podoba. Wzorek jest łatwy do zrobienia....zwłaszcza, że ja niestety za bardzo utalentowana w tym kierunku nie jestem :) Lakier Aquarelle bardzo fajnie mi się sprawdził również w innych zdobieniach.
 


Jak wam się podoba? Co sądzicie o tym zdobieniu? 
No i oczywiście- co wy macie aktualnie na pazurkach?

Na dziś to tyle.
Trzymajcie się i do następnego :*** 

Haul zakupowy :)

Hej :D 


Dziś to, co kobiety lubią najbardziej- zakupy! Ojjjj uwierzcie mi- tego typu postów będzie całkiem sporo na moim blogu. Chcę wam pokazać wszystkie nowości, które udało mi się ostatnimi czasy upolować, a z racji przerwy nie mogłam tego wcześniej zrobić.... Ale do rzeczy, bo jak zawsze odbiegam od tematu :P 

Rossmann- temat rzeka. No..nie powiem- ja też skorzystałam z kilku promocji i przecen. Zacznę od tych nieco starszych. Cen nie będę podawać- natomiast wszystkie produkty kupione za naprawdę niskie pieniądze. Zdecydowałam się na szampon H&S oraz żel Isana. Następnie płyn do soczewek i soczewki.

 

Byłam bardzo ciekawa serii Ziaja GdanSkin. Najbardziej zaciekawił mnie peeling...ale jak już znalazłam się na miejscu...to oprócz peelingu zdecydowałam się jeszcze na krem do twarzy, balsam do ciała, nawilżającą mgiełkę oraz mini krem do torebki :)



Biedronka również zaliczona :) Skusiłam się na mydełko w płynie oraz  żele pod prysznic o całkiem przyjemnych zapachach.



Szał na pędzelki był ogromny. Ja również sięgnęła po nie z ciekawości. U  mnie zostały już tylko te do cienie. Co nie zmienia faktu, że oczywiście się przydadzą :P Następnie w koszu wylądował jeszcze suchy szampon i maseczki.




I na sam koniec drobiazgi niekosmetyczne. Mini sukulencik, a także z serii szkolnej- notes i breloczek.



I myślę, że na dziś skończymy. Mam wam jeszcze tyle perełek do pokazania, ale nie chcę was przytłoczyć :P Także spokojnie i powolutku przebrniemy przez mój zakupoholizm  :D Ha ha ha :D 

Koniecznie dajcie znać, czy i wam udało się ostatnio coś ciekawego kupić. 

Na dziś to tyle.
Trzymajcie się i do następnego :*** 

Czas....start!

Hej :)


Nooooo i powróciła blogerka marnotrawna....Dawno mnie tu nie było...mam nadzieję, że mi wybaczycie. Ostatnio całkiem sporo się dzieje w moim życiu. Przerwa w pisaniu była mi zdecydowanie potrzebna. Teraz wracam...już na dobre! Z nową energią i pomysłami. Blog jest częścią mojego życia, uwielbiam to robić. Ale wiecie...czasami chwila wytchnienia przydaje się każdemu. 

Tak jak wspominałam wcześniej...ostatnio dużo się wydarzyło, ale to jeszcze nie czas na podsumowanie roku. Chociaż- nie wiem jak wam- ale mnie 2018 leci jak szalony. Rodzina i nasze codzienne problemy, cudowny mężczyzna, który pojawił się niespodziewanie w moim życiu, praca, którą uwielbiam, a jest wymagająca- na tym ostatnio się koncentrowałam. A skoro o pracy mowa...zacznę swój powrót na bloga od bardzo przyjemnego tematu. Razem z koleżankami z pracy zostałyśmy wysłane na szkolenie. Trafiłyśmy do Olsztyna, a w zasadzie do małej miejscowości za Olsztynem.


Pogoda zdecydowanie nam dopisywała. Pomiędzy wykładami- korzystałyśmy z uroków Barczewa i Olsztyna. To był mój pierwszy taki wyjazd. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Świetnie spędziłam czas z dziewczynami. A takie widoki zaraz po przebudzeniu były prawdziwą przyjemnością  :)




Myślę, że cała nasza trójka bardzo dobrze wykorzystała ten czas. Na szkoleniu dowiedziałyśmy się kilku nowych rzeczy, a przerwy wykorzystywałyśmy najlepiej jak się dało. 





  
Olsztyn przywitał nas i pożegnał piękną pogodą. Cała wyprawa obyła się bez przeszkód. Wszystko poszło zgodnie z planem....no prawie...W pociągu można spotkać dziwnych ludzi :P Mimo wszystko... wróciłam do domu wypoczęta i zrelaksowana :)  

 



Mam nadzieję, że wybaczycie mi moje milczenie na blogu. Obiecuję, że teraz posty zarówno na blogu, jak i na insta (z którym miałam też niemałe problemy w ostatnim czasie) będą pojawiały się regularnie :) 

Na dziś to tyle. 
Trzymajcie się i do następnego :***