Wiosna idzie!

Hej :)

Ten tydzień był szalony! Skończyły mi się ferie i trzeba było wrócić na uczelnię :P

Już od dnia pierwszego wiedziałam , że łatwo w tym semestrze nie będzie. 
Eseje, prace badawcze, prowadzenie zajęć- to moja niedaleka przyszłość. I wiecie jak to jest- nikt nie chce być pierwszy, zaczynają się pierwsze zgrzyty...a oliwy do ognia dolała tylko nasza akcja w ramach praktyk....kłótnia, dramat... Ten tydzień był bardzo ciężki :P Już się nie mogę doczekać świąt :P

Za to pogoda, ohhhhh- no jest cudownie! Słonko świeci, wieje lekki wietrzyk, ptaszki śpiewają! Aż chce się żyć! 



Dziś przyszłam z czymś innym. Uwaga, uwaga- recenzja :)

Jak wiecie jakiś czas temu dostałam do przetestowania produkty z firmy Venita.



O lakierach opowiem innym razem, teraz kilka słów o balsamie do włosów oraz kremie do twarzy. Zaczynajmy:)



Na pierwszy ogień pójdzie balsam do włosów :)

Opakowanie:

Butelka raczej zwykła, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jest przeźroczysta- dzięki temu widzimy ile produktu nam jeszcze zostało. Otwiera się bardzo łatwo, nie musimy bać się o nasze paznokcie. 
Całkiem poręczna, nie ma za dużego otworu. 

Zapach:

Uwielbiam! Zapach jest miły, delikatny, lekko herbaciany. Przez jakiś czas utrzymuje się na włosach, potem się ulatnia.

Moja opinia:

Ok, ja mam fioła na punkcie włosów. Miałam już mnóstwo różnych produktów...ale szczerze- to mój pierwszy balsam. U mnie sprawdził się bardzo dobrze. Mega, mega wydajny. Stosuję go od kiedy do mnie zawitał....a zużycie jest minimalne. 




Lekka formuła sprawia, że włosy są uniesione, łatwo się rozczesują. Ja nakładałam niewielką ilość produktu na ręce, rozcierałam i rozprowadzałam po całej długości włosów- najpierw jak zawsze zaczynając od spodu. 

Po wysuszeniu włosy były miękkie i bardzo przyjemne w dotyku. Nie elektryzowały się, nie były oklapnięte.  Balsam nie jest ani za gęsty ani za rzadki. Przyjemnie się rozprowadza. 

Ja jestem zadowolona z jego działania, a wy? Stosowałyście kiedyś ten balsam? 


Drugim produktem, z którego również jestem bardzo zadowolona jest krem do twarzy:


Opakowanie :

Nieduża i poręczna tubka. W środku znajduje się 50 ml specyfiku. Zamknięcie ma bardzo solidne, ale otwiera się o tyle dobrze, ze nie musimy bać się o nasze paznokcie. 

Zapach:

Krem ma bardzo przyjemny i delikatny zapach. Nic dodać, nic ująć  :P

Moja opinia:

Nie przepadam za kremami z oliwą z oliwek, bo boję się, że mnie pozapychają. W tym przypadku tak się nie stało...powiem więcej- ten krem pomógł dojść do siebie mojej skórze. 

Venita Arctic Natural Care to linia stworzona specjalnie z myślą o ochronie skóry w okresie zimowym.





Moja skóra na twarzy ucierpiała podczas tegorocznej zimy. Ciągłe zmiany temperatur, okres grzewczy strasznie wysuszyła moją cerę. Suche skórki, no powiedzmy sobie szczerze nie wyglądają dobrze ani z, ani bez makijażu... ;/     

Krem jest dość tłusty i tak jak na początku pisałam- obawiałam się, że mnie pozapycha albo, że będę się po nim bardzo świecić. A tu proszę, miłe zaskoczenie :) Żadna z wcześniej wymienionych obaw się nie sprawdziła. Krem szybko się wchłaniał, świetnie nawilża- dzięki czemu suche skórki poznikały w mgnieniu oka :) Już niewielka ilość starcza na pokrycie całej twarzy.


Krem jest bardzo delikatny i wydajny. Mimo, ze jest tłusty- twarz nie jest po nim "obciążona", nie lepi się, nie czuć go na twarzy. Jak dla mnie, to naprawdę świetny krem. Jestem zadowolona, że pomógł mi tak szybko pozbyć się tych nieszczęsnych, suchych skórek. 


Więcej o tych i innych kosmetykach dowiecie się tu: VENITA 

Ok, na dziś to tyle. 

Przypominam o rozdaniu! KLIK 

Lecę rozkoszować się piękną pogodą :D 
Trzymajcie się i do następnego :***

11 komentarzy:

  1. Zainteresował mnie ten krem do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy ten balsam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam balsam i faktycznie pachnie cudownie! Jest tani i całkiem dobry.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe te kosmetyki:)nie miałam ich jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nigdy nie lubię być pierwsza.. Jeśli chodzi o jakieś prezentacje i wystąpienia :D Najlepiej być ostatnim ;) Albo w ogóle nic nie prezentować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Dokładnie :P Niestety...chyba mnie to jednak nie ominie ;/

      Usuń
  6. fajny blog ;) dzięki za odwiedziny i obserwuję

    OdpowiedzUsuń